Rozmowa z Agatą Chutnik, konsultantką ślubną w firmie Agaya - kompleksowa organizacja ślubów i wesel (zrobmywesele.pl).
Anna Pawliczko: - Proszę powiedzieć, jak na przestrzeni ostatnich lat wyglądało w Polsce dzielenie kosztów związanych z uroczystością ślubną?
Agata Chutnik: - Ten proces nieustannie podlega zmianom. Początkowo było raczej klasycznie: za ślub płacili głównie rodzice państwa młodych. Ze strony pana młodego były to wydatki związane z wynajęciem zespołu muzycznego i samochodu, zakupem alkoholu, obrączek i opłaceniem podróży poślubnej. Z kolei rodzina panny młodej pokrywała koszty sukni ślubnej i dodatków do niej, płaciła za zdjęcia, wideo-filmowanie, zaproszenia ślubne, czasem też za przyjęcie weselne. Obecnie zasady te zmieniają się. Przede wszystkim, to państwo młodzi często sami pokrywają koszty wesela, co radykalnie zmienia charakter ślubnego wydarzenia. Nie oznacza to jednak, że wszyscy postępują według jednej zasady. W dalszym ciągu wielu rodziców w całości finansuje wesela swoich dzieci albo przynajmniej pokrywa część kosztów.
A.P.: - W dobie, gdy już nie obowiązują sztywne reguły związane z pokrywaniem kosztów ślubu, co bierze górę - tradycja czy nowoczesność?
A.Ch.: - Przewrotnie bym powiedziała, że jaka rodzina, takie zasady. Wszystko zależy od ludzi. Raczej obserwuję tendencję do ustalania tego, jakie koszty kto chce i może ponieść. Odchodzi się od sztywnych zasad mówiących o tym, że za określone elementy przyjęcia weselnego płaci konkretna strona. Osoby decydujące się zorganizować ślub i wesele indywidualnie, często zastanawiają się, kto z ich znajomych zajmuje się kwestiami związanymi ze ślubem. W ten sposób lista spraw staje się elastyczna.
A.P.: - Powszechnie wiadomo, że w przypadku, gdy za uroczystość płacą rodzice, to w wielu kwestiach chcą mieć decydujące słowo. A jak jest w praktyce?
A.Ch.: - W praktyce często tak właśnie jest, przynajmniej w odniesieniu do listy gości. Młoda para nie zawsze chętnie widziałaby na swoim ślubie kuzynów i ciotki, z którymi miała kontakt raz w życiu. Ale argument w postaci pieniędzy na pewno jest potężny. Z drugiej strony oczywiście rodzice pragną spełnić marzenia dzieci dotyczące ślubu. Odwiedzają razem z nimi targi ślubne, towarzyszą podczas spotkań z konsultantami ślubnymi, wspólnie szukają najlepszych rozwiązań. Niejednokrotnie też fundują młodej parze wybraną atrakcję, którą narzeczeni chcieli początkowo włączyć w scenariusz dnia ślubu, ale ostatecznie z niej zrezygnowali. Na pewno też rodzice zawsze są gotowi służyć dzieciom radą, chociaż nie zawsze jest ona chętnie przyjmowana.
A.P.: - Tam, gdzie w grę wchodzą pieniądze, i to niemałe, łatwo o nieporozumienia. Jak Pani zdaniem można uniknąć stresujących sytuacji podczas dzielenia kosztów uroczystości?
A. Ch.: - Przede wszystkim należy rozmawiać. Pieniądze są naprawdę bardzo konfliktogenne i potrafią podzielić nawet najbliższą rodzinę. A przecież ślub ma być wspaniałym, wyjątkowym dniem, a nie okazją do tego, by się spierać i wypominać, kto za co i ile zapłacił. Wchodząc w związek małżeński ludzie zakładają, że mają ze sobą wytrzymywać i rozwiązywać trudne kwestie. Zatem warto rozmawiać na bieżąco, bez odkładania spraw na później. Rozmawiajmy o tym kto, na co i jakie kwoty może wyłożyć, wyjaśniajmy co ile kosztuje, jakie pojawiły się nieprzewidziane koszty i kto je pokrywa. To bardzo ważne. W przeciwnym razie przemilczane żale, pretensje czy wymówki mogą wypłynąć w przyszłości, w najmniej oczekiwanym momencie.
A.P.: - A w jaki sposób można ustrzec się przed ukrytymi kosztami?
A. Ch.: -To dosyć trudne. Można i oczywiście trzeba planować budżet, ale uczulam narzeczonych, żeby przy samodzielnych przygotowaniach (bez pomocy specjalisty) zawsze mieli jakąś rezerwę finansową przeznaczoną na nieprzewidziane wydatki.
A.P.: - Jakie to mogą być wydatki?
A. Ch.: - Chociażby związane z przedłużeniem się pracy zespołu muzycznego czy dłuższym wynajęciem sali. Poza tym w trakcie przygotowań do ślubu pojawiają się nowe pomysły, które wpływają na kształt budżetu. To jest całkiem naturalne. Tyle, że z reguły wiąże się ze wzrostem kosztów. Pamiętajmy jednak, że koszty można również ciąć. Sposobów jest kilka, jako konsultanci ślubni niejednokrotnie podpowiadamy rozwiązania.
A.P.: - Czy zaciąganie kredytów na pokrycie kosztów ślubu i wesela to zjawisko
częste? Kto wówczas taką pożyczkę zaciąga - rodzice czy narzeczeni?
A. Ch.: - Wśród naszych klientów jest to zjawisko rzadkie. Na ogół jednak występują dwie tendencje. Pierwsza, przy niewystarczających środkach finansowych można zredukować koszty i zamiast hucznego przyjęcia zorganizować mniejsze spotkanie dla rodziny i przyjaciół. To obecnie dość popularne rozwiązanie, szczególnie wśród młodych ludzi. Druga, to kredyt lub pożyczka. Wciąż w społeczeństwie funkcjonuje zasada: „zastaw się, a postaw się”. W takim przypadku kredyt lub pożyczkę zaciągają ci, którym bardziej zależy na wystawnym weselu i ci, którzy oczywiście mają taką możliwość.
Fot. archiwum redakcji
00001
|
00002
|
00003
|